Jarosław Kosiaty
Czy pamiętacie ze studiów lekcje łaciny? Czy znajomość tego języka nadal jest przydatna w medycynie? W czasach starożytnego Rzymu łacina jednoczyła nasz kontynent. Wywarła istotny wpływ na języki ojczyste wielu krajów w zakresie prawa, kultury, sztuki, medycyny, dyplomacji i religii. Po upadku cesarstwa przestała być stosowana w mowie codziennej, ale w większości krajów europejskich nadal była używana jako język urzędowy, literacki i liturgiczny. W naszym kraju pozostała oficjalnym językiem urzędowym aż do czasów rozbiorów (ciekawostka: w Watykanie jest nim do dzisiaj). Po łacinie swoje dzieła pisali: Cyceron, Tacyt, św. Hieronim, św. Augustyn, Einhard, Tomasz z Akwinu, Dante, Petrarka, Erazm z Rotterdamu, Luter, Kopernik, Kepler oraz Newton. A jak jest obecnie? Łacińskie rozpoznania ułatwiają konsultowanie przypadków pacjentów przez lekarzy z różnych krajów. Wiele terminów medycznych w języku angielskim zostało zapożyczonych z łaciny, a znajomość choć podstaw tego języka znacznie ułatwia tłumaczenie tekstów medycznych z francuskiego, hiszpańskiego czy włoskiego. Atutem jest też możliwość odczytywania starych inskrypcji na cmentarzach i w kościołach rozsianych po całym naszym kontynencie, od Półwyspu Iberyjskiego aż po kraje Bliskiego Wschodu. Dlatego niniejszy artykuł pragnę zadedykować mojemu nauczycielowi łaciny ze Studium Języków Obcych Akademii Medycznej w Warszawie przy ul. Złotej 7. Niestety, upływ czasu zatarł już w mojej pamięci jego imię i nazwisko, ale pozostawił obraz niezwykle mądrego starszego człowieka, który z pasją i zaangażowaniem dzielił się z nami swoją rozległą wiedzą. Nawet nauka anatomii na pierwszym roku studiów w języku ojczystym starożytnych Rzymian nie była taka straszna. Łacińska nazwa niewielkiej kreski na kości piętowej: Sulcus tendinis musculi flexoris hallucis longi (bruzda ścięgna mięśnia zginacza palucha długiego) do dzisiaj służy mi jako magiczne zaklęcie ukazujące ogrom wiedzy medycznej, niezbędnej w tym czasie do zaliczenia pierwszego ważnego egzaminu. Jeden z nauczycieli łaciny pocieszał w czasie zajęć swoich studentów:
Inna lektorka swoje wykłady ubarwiała cytatami z polskiej literatury:
Poniżej przykłady śmiesznych tłumaczeń z języka łacińskiego:
Podczas nauki języków obcych często dochodzi do wesołych pomyłek. Na pierwszych
zajęciach z języka hiszpańskiego wszyscy uczestnicy krótko się przedstawiali.
Jeden ze studentów powiedział:
Podobna sytuacja miała miejsce na lekcji języka francuskiego. Kolega miał powiedzieć, co zjadł tego dnia na śniadanie. Zamiast "poisson" (wym. płesą - ryba) powiedział "poison" (wym. płazą - trucizna), wywołując spore zdziwienie nauczycielki. Kiedy już jako lekarze opisujemy historie chorób pacjentów, również zdarzają się nam wpadki językowe. Dr Andrzej Dobosiewicz, polski chirurg z St. Catharines w Ontario (Kanada), przysłał mi przykłady pomyłek popełnionych przez tamtejszych lekarzy w dokumentacji prowadzonej po angielsku: Patient has chest pain if she lies on her left side for over a year.
She has no rigors or shaking chills, but her husband states she was
very hot in bed last night.
The patient has been depressed ever since she began seeing me in 2008.
Status: Alive, but without permission.
Healthly appearing decrepit, 69-year-old male, mentally alert but forgetful.
The patient refused an autopsy.
Patient had waffles for breakfast and anorexia for lunch.
Since she cannot get pregnant with her husband, I thought you might
like to work her up.
She is numb from her toes down.
Rectal exam revealed a normal sized thyroid.
She stated that she had been constipated for most of her life, until
she got a divorce.
Exam of genitalia reveals that he is circus-sized.
Skin: pale but present.
Patient was seen in a consultation by Dr Blank, who felt we should sit
on the abdomen.
O bogactwie naszego ojczystego języka świadczą następujące zabawy słowne:
Na koniec wróćmy do łaciny. Wikipedia informuje: "Łacina żyje we współczesnych językach, a jej uchwytny rdzeń tkwi nie tylko w starych, powszechnie znanych wyrazach typu "matura" (od maturare - dorastać) i "uniwersytet" (od universitas - powszechność, uniwersalność), ale również w neologizmach, jak choćby "digitalny" (od digitus - palec), "dyskurs" (od discursus - bieganina) czy "globalizacja" (od globus - kula). Kryje się też często w z pozoru rdzennie polskich wyrazach, takich jak "cmentarz" (od coemeterium - miejsce spoczynku) czy "kościół" (od castellum - twierdza)". Zatem powiedzmy głośno: - Non scholae sed vitae discimus! (Nie uczymy się dla szkoły, lecz dla życia, tj. dla siebie) oraz krzyknijmy za Horacym: - Carpe diem! (Chwytaj dzień!). A dla miłośników języka ojczystego dwie rymowanki cytowanej wcześniej
na lekcjach łaciny Wisławy Szymborskiej:
Lek. Jarosław Kosiaty
|