Pacjent, którego nigdy nie zapomnę - cz. 4
Jarosław Kosiaty
Chorujemy wszyscy - młodzi i starzy, biedni i bogaci. Problemy ze zdrowiem
nie omijają także ludzi znanych: pisarzy, aktorów, polityków... Ich kontakty
z białym personelem spod znaku Eskulapa są często przedmiotem licznych
anegdot i opowiadań. Oto niektóre z nich.
W nieodległych czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej do jednego ze
stołecznych szpitali przyjęty został wysoki rangą dygnitarz partyjny. W
czasie obchodu łóżko pacjenta w pojedynczej sali zostało szczelnie otoczone
wianuszkiem pielęgniarek i lekarzy, z ordynatorem oddziału na czele. Zestresowany
asystent długo czytał wyniki wykonanych badań i konsultacji specjalistycznych.
Na koniec pacjent zapytał zawiedziony:
- Panie ordynatorze, czy to już wszystko, co możecie dla mnie zrobić?
Chwilę ciszy przerwał jeden z asystentów:
- A może by tak jeszcze konsultację... ginekologiczną?
- Właśnie! - podjął szybko chory - Dlaczego nie miałem jeszcze konsultacji
ginekologicznej?
Wdzięcznymi bohaterami anegdot są także przedstawiciele sztuk pięknych.
Do lekarza zgłosiła się Olga Boznańska (1865-1940), wybitna polska malarka
okresu Młodej Polski. Artystka narzekała na "silny rozstrój nerwowy". Lekarz
zalecił jej "dietę, unikanie podniet, picia alkoholu i palenia".
- Ponadto niech się pani trzyma z daleka od osób, które działają pani
na nerwy. I proszę się zgłosić za dwa tygodnie.
Minął miesiąc, a artystka się nie zgłosiła. Lekarz spotyka ją przypadkowo
i pyta:
- Dlaczego pani nie przyszła?
- Miałam się trzymać z daleka od ludzi, którzy działają mi na nerwy...
Inna polska malarka i ilustratorka - Maja Berezowska (1898-1978) zachorowała
na zapalenie wyrostka robaczkowego. Po operacji artystka zapytała chirurga:
- Panie doktorze, czy ten szew będzie widoczny?
Doktor rzucił okiem na zoperowane miejsce i stwierdził:
- To będzie zależało tylko od pani.
Malarza i rysownika Stanisława Lentza (1861-1920) zapytał kiedyś znajomy
lekarz:
- Z czego prędzej by Pan zrezygnował: z kobiet czy z wina?
Artysta błyskawicznie odpowiedział:
- To zależałoby od rocznika wina. I rocznika kobiet.
Żona kompozytora i pianisty Władysława Żeleńskiego (1837-1921) przeziębiła
się i lekarz zalecił jej, by kilka dni pozostała w łóżku. Po wyjściu medyka
Władysław zaczął gorączkowo czegoś szukać.
- A czego ty tak szukasz, Władyś? - zapytała pani Żeleńska.
- Kluczy do naszego rodzinnego grobowca - odparł Władysław.
- Mój Boże, a na cóż ci one teraz potrzebne?
- No bo też ty i twoja rodzina zawsze zostawiacie wszystko na ostatnią
godzinę.
Maurycy Madurowicz (1831-1894), profesor położnictwa na Uniwersytecie
Jagiellońskim, odbierał kiedyś poród w domu zamożnego kupca. Gdy wszystko
dobrze się skończyło, mąż położnicy uznał, że umówione wcześniej honorarium
jest za wysokie. Profesor starał się przekonać kupca o niestosowności jego
postępowania, aż wreszcie widząc, że wszelkie argumenty są bezcelowe, zawołał
do akuszerki:
- Madame, proszę wsadzić dziecko z powrotem!
I dopiero ta uwaga poskutkowała.
W czasie jednej z tatrzańskich wypraw wielki miłośnik przyrody, prof.
patologii Tytus Chałubiński (1820-1889), polecił swojemu przyjacielowi
Sabale ogolić się. Ten przygotował brzytwę, mydło i pędzel. Aby uzyskać
dobrą pianę, Sabała pluł na pędzel, co oburzyło profesora:
- Sabała, czyś ty zwariował, plujesz na pędzel! - obrugał znanego górala
i przewodnika tatrzańskiego.
- Jak golę pana profesora, to pluję na pędzel, a jak innych, to prosto
na gębę - próbował usprawiedliwiać się Sabała.
Z bardziej współczesnych czasów pochodzi poniższa anegdota:
Dwoje młodych ludzi przyszło z wizytą do pani doktor, która po załatwieniu
bieżącej sprawy zapytała.
- A co z dziećmi? Jesteście Państwo już kilka lat po ślubie, może jest
jakaś przeszkoda natury medycznej.
- No... nie, po prostu nie mamy teraz na to czasu. Mąż ma teraz bardzo
dużo pracy, dodatkowe dyżury, a ja też robię doktorat i dorabiam korepetycjami
- odpowiedziała w imieniu obojga młoda małżonka.
- Moi kochani - dobrotliwie uśmiechnęła się starsza pani doktor - to
przecież zajmuje tylko 15 minut...
Wiele naszych koleżanek i kolegów lekarzy pracowało w różnych krajach,
dzieląc się następnie niezwykłymi wspomnieniami. Pediatra i nefrolog prof.
Irena Krzeska (1923-2008) swoje doświadczenia z pracy na Czarnym Lądzie
zawarła w książce "Krokodyl nigdy się nie spieszy. Afrykańska przygoda
z medycyną" (2004). Wcześniej ukazały się "Z medycyną przez świat" (1987)
oraz "Kanada pachnąca medycyną" (1961). Z tej ostatniej pochodzi poniższy
opis:
Pewnego razu w gabinecie dr Krzeskiej zjawiła się starsza pani z siedmioletnim
chłopcem. Dr Krzeska sądziła, że jest babką pacjenta, tymczasem okazało
się, że jest jego matką.
- Ile ma pani lat? - spytała lekarka.
- Pięćdziesiąt cztery.
- A ile dzieci?
- Dwadzieścia dwoje.
- Z jednym mężem.
- No pewnie.
- Niech się pani nie dziwi - wtrącił się w tym miejscu rezolutny synek.
- Mama prawie nigdy nie wychodzi z domu, za to papa zawsze wraca na noc...
Dlatego mama tyle rodzeństwa - dorzucił z miną pełną rezygnacji.
Obszerną skarbnicą anegdot z życia naszych medyków są publikacje lekarza
ftyzjatry i historyka medycyny - prof. Romana Dzierżanowskiego (1918-2008).
Spod jego pióra wyszły setki felietonów, ponad 40 artykułów oraz 9 książek,
w tym m.in. "Każdy chory ma doktory" (1972), "Słownik chronologiczny dziejów
medycyny i farmacji" (1983), "Swawolny Hipokrates" (1998), "Na zdrowie!
Przysłowia, aforyzmy, myśli i sentencje o medycynie i medykach, o ludziach
zdrowych i chorych, o chorobach i o ich leczeniu" (2008).
Poniżej zagadka ze "Swawolnego Hipokratesa": "Pierwszy dzień lekarskiej
pracy w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim. Do gabinetu dr Aliny Bilińskiej
wchodzi starszy człowiek, pracownik majątku Tyszkiewiczów. Lekarka pyta
stereotypowo: - Co panu dolega? Pada odpowiedź: - Nyje mnie pod chabrem.
Nyje, a jeszcze w chrumpciu tarachta, zaś w brzuchu kałabamuje. Doktor
Bilińska nie przypuszczała, że zacna, polska mowa kryje w sobie tyle tajemnic.
Chłop po prostu miał biegunkę i trochę dolegliwości reumatycznych."
A oto inne, autentyczne wypowiedzi pacjentów, spisane przez koleżanki
i kolegów lekarzy:
-
Tępo sikam, świąd mam między przepustnicą, a prąd pociąga za jajka.
-
Mam coś tępego w głowie.
-
Tak mnie czyści, że aż żona mi zazdrości, bo ona ma zaparcia.
-
Przychodzą mi ciepłe uczucia do mózgu.
-
Mam świerszcze w uszach.
-
W gardle tworzy mi się tworzywo.
-
Chcę zastrzyki, ale w tabletkach, a nie w igle.
-
Mam w płucach jakieś pęcherzyki. A na opisie zdjęcia napisali, że wykryli
też jakieś wnęki. To pewnie gruźlica i z wnęk zdążyły się zrobić dziury,
bo czuję, jak mi wieje po plecach.
-
Dziękuję, że skierował mnie pan na prześwietlenie, bo już mi pomogło.
-
Zapominam się od żołądka.
-
Nogi mam za ciasne.
-
Pokażę panu moje fragmenty.
-
Mam bardzo rzadką chorobę (chodziło o biegunkę).
-
Dobiegam do pięćdziesiątki, więc wybieram się na rentę.
-
Stolec oddaję tylko co jakiś czas.
-
Nie śpię jak piernik.
-
Wymiotuję górą i dołem.
-
Miałam ścisłą dietę, ale wzięło mnie na śledzia, a on mi cały w ustach
zdrętwiał.
-
Mocz mi tężeje.
-
Głowa mi piszczy i strzykoce.
-
Zrobiło mi się mrocznie i strasznie.
-
Krzyż i głowa w gorączce, jakby mysz w środku wierciła.
-
Po co mnie pan dotyka - jak mówię, żem chora to chora. Niechże pan tak
już nie puka, bo mi się trzęsie w środku!
-
Często mam w sercu skurcz, a potem następuje rozkurcz.
-
Nie idę z gnojem już któryś dzień.
-
Kupuję sobie "Herbatol" na przewody sikowe.
-
Dokuczają mi drżączki koło serca. Ale są to raczej trzęsawki niż migawki.
-
Bolą mnie krapyki.
A propos ostatniego określenia. Śląskie nazewnictwo związane z nogami i
stopami jest bardzo bogate. Oprócz krapyków mamy jeszcze: gyry, giczoły,
klepety, kopyta, ratki, syry i szłapy. Równie ciekawa w odniesieniu do
mianownictwa anatomicznego jest gwara warszawska, np. cyferblat to twarz,
a klawisze - ręce, a także gwara poznańska: kieloch to ząb, kluka
- nos, bryle - okulary, a szwaje - nogi. Na szczęście w medycynie między
lekarzami nadal możemy porozumiewać się mianownictwem łacińskim.
Lek. Jarosław Kosiaty
redaktor naczelny portalu dla lekarzy Esculap.com
"Puls", nr 8-9/2017. Wszystkie prawa zastrzeżone.
e-mail: jkosiaty@esculap.pl
Strona główna