Bucza

Jarosław Kosiaty

To miał być zupełnie inny artykuł z pięknym wierszem lub piosenką. Tym bardziej, że Polska odnosi w ostatnim czasie niezwykłe sukcesy. Mamy najpiękniejszą kobietę na świecie (Karolina Bielawska została Miss World), najlepszą tenisistkę na świecie (Iga Świątek została liderką rankingu Women’s Tennis Association WTA), najlepszego piłkarza na świecie (ostatnio drużyna pod wodzą Roberta Lewandowskiego rozgromiła w drodze do Mistrzostw Świata w Katarze drużynę Szwecji 2:0). Do tego dochodzi olbrzymi skok gospodarczy: w 1995 roku PKB Polski wynosiło zaledwie niecałe 45% PKB na głowę mieszkańca Unii Europejskiej, a w ubiegłym roku (2021) przekroczyło już 77% i dalej ostro pnie się w górę (doganiamy Hiszpanię i Portugalię). Mamy także najbardziej otwarte serca na świecie (Polska przyjęła 3,8 mln uchodźców wojennych z Ukrainy, z których duża część znalazła schronienie w prywatnych domach i mieszkaniach).

Wydarzenia ostatnich dni spowodowały jednak szok i pytania, jak w Europie, tak doświadczonej dwiema straszliwymi wojnami, może dochodzić w XXI wieku do aktów okrutnego ludobójstwa. Ujawnione zostały zdjęcia masowych grobów oraz morderstw popełnianych na ludności cywilnej Buczy i innych ukraińskich miejscowości. Na poniższej fotografii widać ciała zgwałconych, zastrzelonych i spalonych kobiet w tym mieście. Dedykuję je przywódcom niektórych państw, którzy jeżdżą do Moskwy i prowadzą długie, serdeczne rozmowy ("negocjacje") ze zbrodniarzem wojennym, odpowiedzialnym za te działania (w trosce, aby w wyniku wojny nie ucierpiały interesy ich państw).

Dlatego miejsce w dzisiejszym artykule oddałem Oldze Pszenychnie z Ukrainy, która tak niedawno napisała na platformie LinkedIn:

"Za każdym razem, gdy będziecie mi mówić o wielkim rosyjskim balecie, ja będę wam opowiadać historię młodej nauczycielki z Browarów, wielokrotnie gwałconej na oczach rodziców, a następnie porwanej przez rosyjskich niedoludzi. O dziesiątkach, a może setkach zgwałconych Ukrainek. Często w obecności dzieci. O nastoletnich dziewczynkach z Borodianki, które doznały okropnej przemocy ze strony kadyrowców. O ciałach pięciu zgwałconych młodych dziewcząt, zabitych i pozostawionych na drodze. O tym obrzydliwym "będziemy p***dolić Ukrainki" w podsłuchanych rozmowach. Oto co wam powiem o prześladowanym wielkim balecie rosyjskim.

Za każdym razem, gdy będziecie mi opowiadać o wielkich rosyjskich kompozytorach, będę wam opowiadać historię dziewczynki, której matka umierała na oczach jej i młodszego brata w piwnicy w Mariupolu. A potem, wraz ze zwłokami zmarłej matki, dzieci musiały nadal ukrywać się w piwnicy przed ostrzałem. O chłopcu z Hostomla, który widział, jak rosyjscy żołnierze zastrzelili jego ojca. A potem chcieli zabić również syna, ale przeżył. O dziewczynce, której strzelono prosto w twarz. O maluchu, który uciekał z babcią na łodzi. Babcia utonęła. A chłopiec jest poszukiwany prawie od miesiąca. Oto co wam powiem o prześladowanych wielkich kompozytorów rosyjskich.

Za każdym razem, gdy będziecie mi mówić o wielkim rosyjskim malarstwie, ja będę opowiadać o cywilach z rejonu Makarowskiego, zabitych strzałami w plecy (przed zabiciem związano im z tyłu ręce). O setkach trupów na ulicach Buczy, Irpenia, Hostomla. O zbiorowych mogiłach na osiedlowych podwórkach. Zbiorowych mogiłach ludności cywilnej - mieszkańców do niedawna przytulnych i bezpiecznych, cichych miast. W 21. wieku. Oto co wam powiem o wielkim rosyjskim malarstwie.

Za każdym razem, gdy będziecie mi opowiadać o wielkim rosyjskim teatrze, ja będę opowiadać historię kobiety z rejonu browarskiego, z domu której rosyjscy łupieżcy podczas wycofywania się zabrali dachówkę. O czołgach i transporterach opancerzonych „drugiej armii świata”, naładowanych po brzegi łupami z ukraińskich domów. O skradzionych telefonach, tabletach, telewizorach, pralkach, dywanach, biżuterii, butelkach z alkoholem, patelniach, ubraniach, zabawkach, butach – o wszystkim, co przytrafiło się tym łotrom. O tym, jak po dotarciu na Białoruś jeden przed drugim wysyłali firmą kurierską łupy swoim rodzinom do Rosji. O tym, jak handlowali kradzionymi rzeczami na białoruskich bazarach. Oto co wam opowiem o prześladowanym wielkim rosyjskim teatrze.

Za każdym razem, gdy będziecie mi opowiadać o wielkim rosyjskim kinie, będę opowiadać o brutalnie zastrzelonych koniach w stajniach pod Kijowem. O zmorzonych głodem i pragnieniem zwierzętach w zoo w Jasnohorodce. O spalonej w wyniku wybuchu skórze jelonka. A teraz o zabitym i zjedzonym przez rosyjskich okupantów owczarku środkowoazjatyckim. Tak, owczarku. Tak, o psie. Tak, zjedzonym. Oto co wam opowiem o wielkim rosyjskim kinie.

Za każdym razem, gdy będziecie mi opowiadać o wielkiej literaturze rosyjskiej, będę wam opowiadać o dziesiątkach przechwyconych rozmów rosyjskich żołnierzy z ich matkami i żonami. Rozmów, w których nie ma nic oprócz ch*ja. Rozmów, w których żony namawiają ich, aby kradli w ukraińskich domach. Rozmów, podczas których matki się śmieją, gdy ich synusie opowiadają, jak ich kumple gwałcą kobitki. A jeśli usunąć z tych rozmów wszystkie przekleństwa, zostaną same "cześć" i "na razie". Oto co wam opowiem o prześladowanej wielkiej literaturze rosyjskiej.

Nie ma już wielkiej rosyjskiej kultury, literatury, kina, malarstwa, teatru i baletu. Jest kraj zwyrodnialców, zdzierców, gwałcicieli i morderców. Dzikusów, dla których nie ma miejsca w cywilizowanym świecie.

A boleśni nowi dysydenci rosyjscy w przytulnych mieszkaniach Berlina, Londynu, Larnaki, Mediolanu, Tbilisi, Nur-Sułtana, Wiednia i innych tymczasowych schronów, niech podążają szlakiem rosyjskiego statku, dumnie niosąc w swoich rękach wielką rosyjską kulturę!".

To słowa Olgi Pszenychnie z Ukrainy. Marian Turski, więzień Auschwitz-Birkenau, powiedział: "Nie bądź obojętny, bo jeżeli będziesz, to się nawet nie obejrzycie jak na was, jak na waszych potomków, "jakieś Auschwitz" nagle spadnie z nieba."

lek. Jarosław Kosiaty
"Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej w Koszalinie"
nr 3 (195), maj-czerwiec 2022
e-mail: jkosiaty@wp.pl


Strona główna