Niezwykły nauczyciel, Sodalis Marianus, przyjaciel Witosa

Jan Kosiaty (1863-1928) - wspomnienie


Jan Kosiaty, zdjęcie z 1924 roku.

14 października obchodzimy Dzień Edukacji Narodowej (zwany potocznie Dniem Nauczyciela). W ten sposób upamiętniona została data powołania do życia Komisji Edukacji Narodowej, utworzonej z inicjatywy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i zalegalizowanej przez Sejm 14 października 1773 roku. Składając hołd wszystkim naszym pedagogom warto przy tej okazji przypomnieć sylwetkę jednego z nich, który swoje życie podzielił między Wierzchosławice i Nowy Sącz...

Mój pradziadek - Jan Kosiaty urodził się 13 września 1863 roku w Wierzchosławicach, będących wówczas pod zaborem austriackim (na terenie Królestwa Polskiego trwały w tym czasie walki naszego największego zrywu narodowego - Powstania Styczniowego). Był synem Wojciecha Kosiatego i Marii z domu Stawiarz. Przez wiele lat pracował jako nauczyciel i kierownik - w pierwszym okresie - szkoły powszechnej w Wierzchosławicach, a następnie w Zbyszycach i Nowym Sączu. Był szanowanym i lubianym przez dzieci, szczerze oddanym swojej profesji pedagogiem. Tu ciekawostka - pierwsze wzmianki o szkole w Wierzchosławicach pochodzą sprzed ponad pół tysiąca lat (w XV wieku była tu szkoła nauki początkowej, działająca przy kościele parafialnym; obecna szkoła podstawowa nosi imię 100-lecia Ruchu Ludowego).


Rodzice Jana: Wojciech i Maria Kosiatowa z d. Stawiarz (moi prapradziadkowie).
Typowa rodzina mieszczańska z Krakowa (druga połowa XIX wieku).
Zdjęcie z Zakładu Fotograficznego Walerego Rzewuskiego w Krakowie
(kliknij aby powiększyć obraz).

Sodalis Marianus - Przyjaciel Maryi

Jan Kosiaty należał do Sodalicji Mariańskiej - katolickiego stowarzyszenia skupiającego osoby świeckie, którego celem było łączenie życia chrześcijańskiego ze studiami. Ponieważ w całej Polsce na wielu dawnych nagrobkach można jeszcze przeczytać pochodzący z łaciny napis "Sodalis Marianus" (dosłownie "Przyjaciel Maryi"), wypada tej wielce zasłużonej dla naszego kraju organizacji poświęcić nieco więcej miejsca...

Pierwsza sodalicja mariańska została założona w 1563 roku w Rzymie w środowisku studentów. Rok później kardynał Stanisław Hozjusz, ówczesny biskup warmiński sprowadza do Polski zakon Jezuitów. Powstają jezuickie klasztory i kolegia. Pierwsza polska sodalicja zostaje erygowana w 1571 roku w Braniewie przy powstałym tam kolegium jezuickim. W następnych latach sodalicje tworzone są w Poznaniu, Płocku, Krakowie, Wilnie, Pułtusku, Lublinie, Sandomierzu, Nieświeżu, Elblągu, Jarosławiu i Kaliszu. Na stronie internetowej Marianistów (www.marianisci.opoka.org.pl) czytamy dalej:

    "Do Sodalicji należeli królowie, hetmani, ich małżonki, dzieci. Powstawały także sodalicje szlachty, mieszczan. Dzięki Sodalicji Mariańskiej Polska nie przestała być krajem katolickim. Sodalisi inicjowali i stawali na czele takich dzieł jak: Bractwo Miłosierdzia Bogarodzicy, Bank Pobożny, Skrzynka św. Mikołaja, bursy dla młodzieży uczącej się i rękodzielniczej itp. W XVIII stuleciu w Polsce było przeszło 200 sodalicji dla wszystkich stanów.

    Po kasacie zakonu Jezuitów sodalicje przetrwały w zaborze pruskim i rosyjskim. Od 1835 r. odradzały się w Galicji. Od 1896 r. w Krakowie zaczyna wychodzić miesięcznik "Sodalis Marianus". Sodalicje organizują rekolekcje publiczne, opiekują się samotnymi młodymi kobietami, służącymi, tworzą schroniska, stowarzyszenia ekonomiczne. (...)

    W latach 1935-36 jest w Polsce ok. 1.500 sodalicji z ok. 100 tys. członków, w tym 260 sodalicji uczniów szkół średnich, 350 sodalicji uczennic, 6 akademiczek, 4 akademików, 31 nauczycielek, 22 pań wiejskich, 82 inteligencji żeńskiej, 44 inteligencji męskiej. (...)

    W czasie II wojny światowej w Polsce praca sodalicyjna zostaje ograniczona, choć w wielu sodalicjach trwają potajemnie spotkania. Organizowane są rekolekcje, skupienia. Prowadzona jest działalność charytatywna."

Po wojnie, w sierpniu 1949 r. dekret rządowy nakazuje rejestrację organizacji z imiennym spisem członków. Aby chronić sodalistów przed represjami Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński podejmuje decyzję o zawieszeniu działalności organizacji. W tym czasie rozpoczynają się aresztowania sodalistów. Zapadają wyroki od 2 do 12 lat więzienia. Sodalicja Mariańska odrodzi się dopiero w 1980 roku, wraz z powstaniem "Solidarności"...

Na zakończenie tej części warto przypomnieć, iż aktywnymi członkami Sodalicji Mariańskiej było wielu Sądeczan. 13 grudnia 1895 roku w Nowym Sączu urodził się ks. Edward Kosibowicz, ceniony i lubiany przez młodzież kaznodzieja, współpracownik wielu pism katolickich, w latach 1929-1936 redaktor miesięcznika "Sodalis Marianus". Poza działalnością publicystyczną prowadził wykłady na Wydziale Filozoficznym Jezuitów w Krakowie i kierował licznymi solidacjami. Zarówno przez bezpośrednie kontakty, jak i artykuły na łamach "Sodalis Marianus" starał się w szczególności oddziaływać na młodzież. Zginął w Warszawie (gdzie od 1936 roku piastował stanowisko przełożonego klasztoru Jezuitów na Mokotowie), zamordowany przez Niemców w drugim dniu powstania warszawskiego.

Przyjaciel premiera rządu II Rzeczpospolitej

Wróćmy jednak do drugiej połowy XIX wieku i energicznego nauczyciela z Wierzchosławic. Pracując w tej wsi Jan Kosiaty zaprzyjaźnia się z jedenaście lat młodszym Wincentym Witosem (1874-1945). Być może dlatego najmłodszy syn Jana Kosiatego (a mój dziadek) - Czesław Kosiaty (1910-1949), na drugie imię otrzyma Wincenty.


Wincenty Witos (1874-1945)

Wincenty Witos, późniejszy trzykrotny premier rządu II Rzeczpospolitej, pochodził z bardzo biednej, chłopskiej rodziny. Jego rodzice - Wojciech i Katarzyna ze Sroków posiadali jedynie dwie morgi ziemi rolnej, zamieszkiwali w jednoizbowej, przerobionej ze stajni chacie i początkowo nie posiadali nawet krowy.

Już jako samodzielny gospodarz i polityk Wincenty Witos lubił spotykać się i dyskutować z Janem Kosiatym. Często także gościł w swoim domu innego członka rodziny Kosiatych - Adama. Urodzony w 1901 roku w Komorowie (pow. tarnowski) Adam Kosiaty był w Wierzchosławicach stolarzem i rolnikiem. W książce "O Wincentym Witosie" (pod red. Jana Borkowskiego, Warszawa 1984) tak wspomina premiera rządu II Rzeczpospolitej:

    "Moja matka, która chodziła do szkoły razem z Witosem, opowiadała mi, że Witos uczył się bardzo dobrze. Kiedy nauczyciel wychodził do swego gospodarstwa coś zrobić lub gdy go ktoś wywołał, to Witos miał uważać na dzieci. Prowadził te lekcje jak nauczyciel. Wszystko umiał. Pisał też wierszyki do deklamacji na rozmaite uroczystości. Nauczyciel zawsze mówił, że Witos wyrośnie na kogoś wielkiego. Był poważny, nie lubił się bijać z chłopakami. (...)

    Kiedy armia niemiecka wkroczyła do Wierzchosławic, Niemcy ciągle się pytali, gdzie jest dom Witosa, ale jego już wtedy nie było. Pojechał ratować Polskę. (...)

    Jakiś czas nie zachodziłem do Witosa, żeby go nie narażać, aleśmy się przypadkowo spotkali i Witos robił mi wymówki, dlaczego do niego nie przychodzę. Ja mu odpowiadam, żeby go nie narażać. - A to sobie weź ze sobą jakie heble i przyjdź - zachęcał mnie. Byłem cieślą i stolarzem. Tak więc od tego czasu brałem heble i piłkę, żeby wszyscy widzieli, że za robotą do Witosa idę. No i tak my sobie pogwarkowali. Pytam go kiedyś: - Coś słyszałem, prezesie, żeście mieli jechać na tamtą stronę? A Witos mówi: - A po co? Oni się tam gryzą na kupie i jeszcze ja mam w to wchodzić? O Polsce zdecydowali bez Polski, bo kogo mieli wybrać, jak tam jedna plątanina."

Droga z Wierzchosławic przez Zbyszyce do Nowego Sącza

Powróćmy do mojego pradziadka. Po latach pracy w Wierzchosławicach Jan Kosiaty przenosi się do Zbyszyc nad Dunajcem. Ciekawa jest historia tego miasteczka. Zbyszyce istniały już w XIII w. Parafia i kościół (pod wezwaniem św. Wojciecha) powstały w połowie XIII w. (1242), a pierwszy zapis pochodzi z 1326 roku. Lokację miejską Zbyszyce uzyskały w 1785 roku. W czasie katastrofalnej powodzi z lipca 1813 roku woda zabrała w Zbyszycach 30 domów. W 1934 roku nastąpiła kolejna, duża powódź. Podjęto wówczas decyzję o budowie zbiornika wodnego w Rożnowie (1935-1941). Ostatecznie, po wypełnieniu zbiornika wodą, ze Zbyszyc ocalał tylko zabytkowy kościół św. Bartłomieja z XV w. i zespół dworski z przełomu XVIII i XIX w. Dzisiaj w miejscu rynku i głównej części Zbyszyc jest tafla jeziora. W 2000 roku w Zbyszycach nagrywano większość scen do filmu "Boże skrawki".


Zachód słońca nad Jeziorem Rożnowskim.

Po opuszczeniu Wierzchosławic Jan Kosiaty zostaje nauczycielem w szkole w Zbyszycach. Tam poznaje swoją przyszłą żonę - Jadwigę Michalską (1871-1914), córkę organisty w kościele w Tęgoborzy (czyli na drugim brzegu Dunajca).

Po ślubie z Jadwigą na świat przychodzi sześcioro dzieci: najstarsze - córka Zofia (1890-1963) oraz pięciu synów: Aleksander (1892-1923) - nauczyciel i żołnierz, Michał Kajetan (1893-1968) - dominikanin, Jan (1901-1940) - kapitan Wojska Polskiego, zamordowany przez Rosjan w Starobielsku, Edward (nauczyciel) oraz - już w Nowym Sączu - mój dziadek Czesław (1910-1949) - lekarz weterynarii, założyciel pierwszej lecznicy weterynaryjnej w Nowym Sączu (artykuł poświęcony jego działalności ukazał się w "Sądeczaninie" nr 1(60) w marcu 2013 r.).

W 1905 roku cała rodzina Kosiatych przeprowadza się ze Zbyszyc do Nowego Sącza, a Jan Kosiaty obejmuje stanowisko kierownika czteroklasowej szkoły miejskiej (w następnym roku szkoła otrzymuje imię Jana Kochanowskiego).

Niestety, dziewięć lat później - w 1914 roku, w wieku zaledwie 43 lat umiera żona Jana - Jadwiga Kosiatowa z d. Michalska.


Grób żony Jana Kosiatego - Jadwigi Kosiatowej z domu Michalskiej
na Cmentarzu Komunalnym w Nowym Sączu (kliknij aby powiększyć obraz).

Mija pewien czas i wdowiec poznaje młodszą o siedem lat Jadwigę Leokadię Tabeau (1870-1956), córkę Leona Magierowskiego i Stanisławy Sokalskiej z Rzeszowa, wdowę po Stanisławie Tabeau. 3 lipca 1918 roku Jan i Jadwiga biorą razem ślub w kościele w Nowym Sączu.

Nauczyciel z powołania i gorący patriota

Poza pracą pedagoga i kierownika szkoły w Nowym Sączu oraz działalnością w Sodalicji Mariańskiej, Jan Kosiaty daje się poznać jako społecznik i gorący patriota, któremu nieobce są problemy odrodzonego w listopadzie 1918 roku młodego Państwa Polskiego. Aktywnie wspiera różne akcje społeczne, w tym powstanie Sanatorium Nauczycielskiego w Zakopanem. Budowa obszernego gmachu, usytuowanego w modrzewiowym parku na stoku Gubałówki, rusza 20 lipca 1924 roku, a już rok później - 3 listopada 1925 roku Sanatorium otwiera swoje podwoje dla nauczycieli, przyjeżdżających z całej Polski do podnóża Tatr w celu poprawy stanu zdrowia.


Zakopane. Sanatorium Związku Nauczycieli Szkół Powszechnych.

Z tego okresu zachował się dyplom od Zarządu Głównego Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych (ZPNSP) z podziękowaniem dla Jana Kosiatego za wsparcie finansowe budowy Sanatorium:

    "W Niepodległej Polsce, wyrąbanej szablą Żołnierza Polskiego pod wodzą Józefa Piłsudskiego stanął u podnóża niebosiężnych Tatr pomnik żywy, trwalszy nad spiże: gmach Sanatorjum Nauczycielskiego, zbudowany sumptem 38-tysięcznej rzeszy ofiarnych pracowników, stojących na służbie idei w Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych.

    W ciężkich czasach pospólnej biedy i niedomagań w skarbie państwowym, gdy Zagon Ojczysty poryty granatami wielkiej wojny, nie wydawał jeszcze plonów w takiej obfitości, by wszystkich dosyta nakarmić, nauczycielstwo związkowe składało ochotnie ze swych skromnych poborów daninę dobrowolną przez długi szereg miesięcy, by najnieszczęśliwszym z pośród siebie z pomocą pospieczyć, zagrożone ich zdrowie ratować, ojczyźnie miłej i szkole krzepkich pracowników przywrócić, a temsamem mnożyć duchowe i fizyczne siły Narodu i Państwa.

    Zarząd Główny Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych zaświadcza, że kol. Jan Kosiaty w poczuciu spólnoty związkowej złożył na budowę Sanatorjum przepisaną ofiarę, zaczem w poczet Fundatorów Sanatorjum na wieczystą rzeczy pamiątkę wpisany został.

    W Warszawie, dnia 8. maja R.P. 1928."

Autorem zacytowanego powyżej tekstu na wydanym we Lwowie dokumencie był Mieczysław Opałka, a nawiązującą do góralskich motywów grafikę zaprojektował Michał Rzepecki.


Dyplom od Zarządu Głównego Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych
dla Jana Kosiatego z podziękowaniem za wsparcie budowy
Sanatorium Nauczycielskiego w Zakopanem, 1928 r. (kliknij aby powiększyć obraz).

Pożegnanie

W 1928 r., mając 65 lat, otoczony miłością żony i dzieci, szacunkiem przyjaciół oraz zachowany w wiernej pamięci wychowanków, Jan Kosiaty umiera i zostaje pochowany w grobie rodzinnym na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Śniadeckich w Nowym Sączu.


Grób rodziny Kosiatych na Cmentarzu Komunalnym w Nowym Sączu,
gdzie pochowany jest mój pradziadek - Jan Kosiaty (1863-1928).
Na płycie wymieniony jest również symbolicznie jego syn - także Jan (1901-1940),
oficer Wojska Polskiego, więzień obozu w Starobielsku, zamordowany przez NKWD.
W grobie spoczywają: Jan Kosiaty (1863-1928), jego druga żona - Jadwiga z Magierowskich
(1870-1956) oraz moi rodzice - Jadwiga Kosiaty (1940-2009) i Krzysztof Kosiaty (1942-2012) (kliknij aby powiększyć obraz).

Godni następcy

Nauczycielskie tradycje kontynuują synowie Jana Kosiatego: Aleksander, Edward oraz Michał Kajetan (Dominikanin).

Aleksander Kosiaty (1892-1923) pracuje jako nauczyciel szkoły ludowej. W chwili wybuchu pierwszej wojny światowej zostaje powołany do służby w armii austriackiej. Podczas walk z Rosjanami dostaje się do niewoli i zostaje zesłany na Sybir. W Omsku poznaje swoją przyszłą żonę - rosyjską lekarkę - Ludmiłę Żełudkową (1879-1929) - córkę bogatego kupca rosyjskiego, zamordowanego później przez bolszewików. W czasie Rewolucji Październikowej 1917 roku Aleksander Kosiaty zaciąga się jako ochotnik do V Syberyjskiej Dywizji Strzelców Polskich i walczy po stronie "białych" z bolszewikami.


Najstarszy syn Jana Kosiatego - Aleksander Kosiaty (1892-1923).

Warto przypomnieć, że ta zapomniana dziś formacja zbrojna liczyła ponad 11 tysięcy polskich żołnierzy i oficerów, zebranych niemal z całej Rosji, choć dominowali zesłańcy syberyjscy. Do jej głównych zadań należała m.in. ochrona Kolei Transsyberyjskiej na liczącym prawie tysiąc kilometrów odcinku od Nowonikołajewska przez Aczyńsk, Krasnojarsk do stacji Klukwiennaja. W tym celu wykorzystywała cztery pociągi pancerne: "Kraków", "Warszawa", "Poznań" oraz zdobyty na bolszewikach "Poznań II". Obok walk Dywizja prowadziła też działalność kulturalno-oświatową wśród żołnierzy i miejscowej ludności polskiej. Przy poszczególnych oddziałach istniały biblioteki i teatry. Instruktorzy oświatowi Dywizji prowadzili wykłady z historii i literatury polskiej, a także naukę czytania i pisania. Opieką otaczano działające w syberyjskich miastach polskie drużyny harcerskie. Z okazji świąt narodowych organizowano akademie i wieczornice. Wydawano polską prasę.

Niestety, mimo zaciętych walk większość żołnierzy Dywizji dostała się do niewoli (m.in. na skutek zdrady Korpusu Czechosłowackiego) i następnie została skierowana do katorżniczej pracy w bardzo złych warunkach (stąd wielu naszych rodaków nie doczekało powrotu do ukochanej ojczyzny). Ci, którzy przeżyli bolszewicką niewolę, wrócili do Polski dopiero po podpisaniu w marcu 1921 roku traktatu ryskiego, kończącego wojnę polsko-bolszewicką 1919-1920. Dramatyczne losy V Syberyjskiej Dywizji Strzelców Polskich opisał w swoich wspomnieniach jej żołnierz - Stanisław Bohdanowicz ("Ochotnik", wyd. Karta, 2006).


Żołnierze V Syberyjskiej Dywizji Strzelców Polskich
podczas przejazdu przez Syberię, 1919 r.

Za swoje męstwo i odwagę w czasie walk z bolszewikami Aleksander Kosiaty zostaje odznaczony Krzyżem Walecznych. Po zakończeniu działań wojennych powraca z żoną do Łącka (Ludmiła Kosiatowa obejmuje tam stanowisko lekarza okręgowego), a następnie do Nowego Sącza. Umiera w 1923 roku i zostaje pochowany na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Śniadeckich.

Na grobie tego dzielnego Sybiraka możemy przeczytać: "Śpij spokojnie drogi Olesiu, ta kochana polska ziemia, za którąś tyleś tęsknił i śnił, niech Ci lekką będzie." Sześć lat później, z powodu raka piersi, umiera w Krakowie Ludmiła Kosiatowa (ich piękny, stary nagrobek - zdjęcie poniżej - został przeniesiony kilka lat temu z Cmentarza Komunalnego do Miasteczka Galicyjskiego i zastąpiony współczesnym pomnikiem z marmuru).


Stary nagrobek Aleksandra Kosiatego (1892-1923) i jego żony
- Ludmiły Kosiatowej z domu Żełudkowej (obecnie w Miasteczku Galicyjskim)
- kliknij aby powiększyć obraz.

Kolejny z synów Jana Kosiatego - Michał Kajetan (1893-1968), jako członek Zakonu Dominikanów, uczy religii w Szkole Powszechnej Żeńskiej w Tarnobrzegu-Dzikowie. Wojciech Wiącek w wydanej na początku lat 30-tych ubiegłego wieku publikacji "Rok 1831-1931. Stuletnia historja rozwoju szkół i szkolnictwa w powiecie tarnobrzeskim" tak pisze o tej placówce:

    "W roku 1920 założono 5 klasową szkołę żeńską; w 1924 - 7 klasową. Zapisano dzieci 413. Dziewczęta tak są wysoko wychowane, że bez egzaminu mogą przechodzić do seminarjum. Kierowniczką szkoły jest Helena Weissowa. Siły: Henryka Obercowa, Marja Michalikówna, Emija Gładyszowa, Janina Wójcikowa, Stanisława Hwatowa, Zuzanna Popkówna, Romana Wilkowa, ks. Kajetan Kosiaty i Weronika Drozdowska."


Dominikanin Michał Kajetan Kosiaty (1893-1968) - w białym habicie
(kliknij aby powiększyć obraz).

Michał Kajetan Kosiaty umiera 15 maja 1968 roku i zostaje pochowany w grobie Ojców Dominikanów na Starym Cmentarzu w Jarosławiu.

Losy pozostałych dzieci Jana Kosiatego: Zofii, Edwarda, Jana i Czesława - to tematy na oddzielne, długie artykuły... Życie i działalność najmłodszego z nich - Czesława Kosiatego (1910-1949) - mojego dziadka, opisałem w artykule "Dzielny żołnierz-weterynarz z Nowego Sącza" (miesięcznik "Sądeczanin" nr 1 (60) 2013, s. 48-50).

I to już koniec opowieści o Janie Kosiatym, niezwykłym nauczycielu z Wierzchosławic i bliskim przyjacielu Wincentego Witosa. 70 lat po jego śmierci nauczycielem zostaje także - piszący te słowa - jego prawnuk Jarosław Kosiaty, warszawiak, który swe serce zostawił w Nowym Sączu...

Na zakończenie


Rodzina Kosiatych. Nowy Sącz, 1924 r.
(kliknij aby powiększyć obraz).
  • Jan Kosiaty (1863-1928) - mój pradziadek, senior rodu Kosiatych, nauczyciel, kierownik szkoły powszechnej w Wierzchosławicach (a następnie w Zbyszycach i Nowym Sączu), członek Sodalicji Mariańskiej, przyjaciel Wincentego Witosa, jeden z fundatorów Sanatorium Nauczycielskiego w Zakopanem w 1924 roku (siedzi na środku).
  • Jadwiga Kosiatowa (1870-1956) z domu Magierowska - druga żona Jana Kosiatego, członkini Sodalicji Mariańskiej (siedzi jako piewsza od lewej).
  • Zofia Kosiaty (1890-1963), po mężu Krokowska - jedyna córka Jana Kosiatego (siedzi jako piewsza z prawej).
  • Jan Kosiaty (1901-1940) - na zdjęciu stoi pierwszy od lewej. Jako oficer Wojska Polskiego (kapitan w 4 PSP i KOP) brał udział w walkach niepodległościowych w 1920 i 1939 r. (m.in. w obronie Lwowa), był więźniem obozu w Starobielsku; zginął zamordowany przez NKWD w 1940 roku.
  • Michał Kajetan Kosiaty (1893-1968) - stoi na zdjęciu w białym habicie, Dominikanin, uczył religii w Szkole Powszechnej w Tarnobrzegu-Dzikowie.
  • Edward Kosiaty - był nauczycielem (stoi na zdjęciu trzeci od lewej).
  • Czesław Kosiaty (1910-1949) - mój dziadek, absolwent Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r. Uciekł z niemieckiej niewoli i jako weterynarz w Nowym Sączu zaopatrywał w żywność lokalne oddziały Armii Krajowej. Po wojnie założyciel pierwszej lecznicy weterynaryjnej w Nowym Sączu w 1947 r. (stoi pierwszy od prawej).
  • Aleksander Kosiaty (1892-1923) - nie ma go na zdjęciu (zmarł w 1923 r.). Był nauczycielem w szkole powszechnej. W chwili wybuchu pierwszej wojny światowej został przymusowo powołany do służby w armii austriackiej. Podczas walk z Rosjanami dostał się do niewoli i został zesłany na Sybir. W czasie Rewolucji Październikowej 1917 roku zaciągnął się w Omsku jako ochotnik do V Syberyjskiej Dywizji Strzelców Polskich i walczył na pociągach pancernych po stronie "białych" z bolszewikami (za męstwo i odwagę został odznaczony Krzyżem Walecznych).

Jarosław Kosiaty,
miesięcznik "Sądeczanin" nr 9 (68) 2013, s. 58-61
e-mail: jkosiaty@esculap.pl


Strona główna